Myśliwski język, czyli słownictwo używane nie tylko na polowaniach
Zaczynając się orientować w środowisku myśliwskim, nie sposób nie zauważyć specyficznego języka, jakim posługują się myśliwi. Ten język jest równie wiekowy, jak sama tradycja polowań. Pierwsze wzmianki o języku łowieckim pochodzą już z XIV wieku. Niektóre słowa używane w średniowieczu przetrwały po dzień dzisiejszy. Są kultywowane nie tylko przez obrzędy i tradycje (w jakie myślistwo obfituje), ale także sami myśliwi dbają o ich używanie.
Notorycznie wzbogacany nowymi określeniami wyniesionymi z praktyki i doświadczenia, uzupełniony o określenia z języka rosyjskiego, niemieckiego i również tureckiego, stał się elementem obowiązkowym do przyswojenia dla tych wszystkich, którzy planują dołączyć do grona myśliwych.
Wstępnym zilustrowaniem odmienności języka myśliwych będzie parę obowiązkowych zwrotów i słów, które w gronie łowczych są używane na co dzień. I tak oto myśliwi pozdrawiają się słowami Darz Bór! – nie tylko, gdy życzą sobie udanych polowań, ale także na przykład podczas ceremonii ślubowania nowego myśliwego. Takiego kandydata nazywa się go frycem.
Również zwroty odnoszące się do nazewnictwa zwierząt są mało czytelne dla laików – na przykład takie jak łoszaki, czyli małe łosie, gwizdowisko, czyli miejsce godów jelenia siki albo też sznurowanie – to sposób poruszania się lisa. Brak rozumienia podstawowych zwrotów, używanych przez myśliwych może sprawić, że przebywanie w gronie myśliwych stanie się jedną, wielką zagadką.
Najnowsze komentarze